Pałac Dittricha

 Powstanie pałacu zawdzięczamy synowi niemieckiego fabrykanta, który wraz z Karolem Hielle rozbudował fabrykę lnu w Żyrardowie. Karol Dittrich jr przejął od ojca kierownictwo fabryki na przełomie lat 70 i 80. Absolwent Drezdeńskiej Politechniki potrzebował godnej siedziby do przyjmowania znamienitych gości z całej Europy. To własnie jemu, a nie ojcu przypisuje się lata świetności miasta pod każdym względem, również kulturalnym. Budowa pałacu zakończyła się w 1890 roku. Stylowo eklektyczny, jednak przede wszystkim wzorowany na renesansie francuskim. Trochę przypomina mi zamek w Villandry. Dziś na tarasie w części ogrodowej odbywają się koncerty, a w samym pałacu mieści się się Muzeum Mazowsza Zachodniego.
  Dzięki fantazyjnie kutym ogrodzeniom, bramom wejściowym do parku oraz koronce na dachu - pałac może trochę kojarzyć się z secesją. Warto wejść do środka i za niewielką opłatą zwiedzić wnętrza. Mnie osobiście najbardziej zachwyciły kasetonowe sufity w pokojach na parterze. Do tego stopnia, że oglądałam je zamiast wystawy malarstwa. Prócz sufitów na przeciwko wejścia odnajdziemy ogromną panoramę Żyrardowa z końca XIX wieku, czyli jeszcze sprzed budowy kościoła przy rynku. Jest na niej wiele budynków, które nie dotrwały do dzisiejszych czasów. Zwłaszcza kominy pojedynczych zakładów, których naliczyłam dziesięć. W muzeum warto spytać o grę o Żyrardowie, przy okazji zabawy można się wiele dowiedzieć o całej osadzie fabrycznej.
Dzięki przepływającej obok rzece Pisi - udało się stworzyć park w stylu angielskim z malowniczymi sadzawkami i sztucznymi kaskadami. Na jednym z brzegów postawiono altanę. Nie wiem na ile jest ona kopią pierwowzoru i czy takowy rzeczywiście istniał, ale jest z niej piękny widok na staw. Warto się przejść po parku, bowiem na jego terenie znajduje się wiele starych drzew wielu egzotycznych jak i rodzimych gatunków. Niestety część platanów wycięto po wojnie, ponieważ nie znano ich natury i sądzono, że są chore (odpadająca kora). Niedawno poprowadzono tu ścieżkę przyrodniczą. Każde wartościowe drzewo jest opisane na tabliczce i zaznaczone na mapie. Mapy znajdują się w pobliżu wejść do parku.  
Okolica pałacu Dittricha jest piękna pod każdym względem, nawet kosze do śmieci są wykonane wg odrębnego projektu. Mnie najbardziej urzekł zadaszony mostek nad odnogą Pisi. To idealne miejsce na wyznania miłości, dozgonne przysięgi i robienie zdjęć retro rowerom miejskim - nieprzypadkowo, w końcu to czasy gdy narodził się pierwszy velocyped. To nie jedyny most w parku, drugim wyjdziemy z parku w jego zachodnio-północnej części. Tamtędy również przebiega ścieżka rowerowa, dlatego należy nieco w tym miejscu uważać. Poza tym miejscem po parku rower można tylko prowadzić.

2 komentarze:

Anonimowy 24 lipca 2011 11:32  

Mam nadzieję że rozwinie się bardziej ten blog o moim kochanym rodzinnym mieście :) Pozdrawiam :)

lavinka 24 lipca 2011 11:41  

Będzie będzie, mam na tapecie dwa wpisy, jeden o dworcu a drugi o remontowanej (na ukończeniu) Resursie, cierpliwości, cholerne wakacje, człowiek na nic nie ma czasu ;)

Strony

Obsługiwane przez usługę Blogger.